czwartek, 5 lutego 2015

HISTORIE  Z RADIA CB


Na kanałach CB-radia kwitło życie towarzyskie, miło było posłucha stacji które prowadziły ciekawe łączności. W zimowy wieczór, przysłuchiwałem się tym rozmową. Czekałem aż ktoś mnie wywoła, na kanale wywoławczym. Nie miałem super wypasionego radia, CB, lecz moja Onwa z anteną samochodową. Spisywała się doskonale, miałem na swoim koncie wiele sukcesów na tym radiu. Dałem się poznać, jako Jony Dynamit Mogilany, to było moje radiowe wywołanie. Zawsze przy prowadzeniu łączności, tryskałem humorem nie byłem takim sztywniakiem.
Przysłuchując się rozmową, w pewnym momencie moje ucho wyłowiło, że ktoś z Zakopanego woła Kraków. Nie był to silny sygnał, czekałem myśląc, że silniejsza stacja ode mnie odbierze tego kogoś z Zakopanego. Tak się jednak nie stało.
Więc krzyknąłem do mikrofonu:
- Jony Dynamit Mogilany woła Zakopane
Myślałem, że nie dolecę do zakopanego z mojego radia. Po jakimś czasie ktoś zawołał
- Zakopane woła Mogilany.
W tym momencie, opadła mi szczęka ze zdziwienia. Jednak doleciałem, przy takim radiu i jeszcze na samochodowej antenie. Dla ułatwienia łączności, operowałem miejscowościami.
- Mogilany wołają Zakopane. W czym mogę pomóc?
- Mogilany przejdź na kanał 21- usłyszałem w głośniku.
 Po przejściu na wybrany kanał, osoba z Zakopanego prosiła mnie o wywołanie znajomego z Krakowa. Oczywiście ponownie przeszedłem na kanał wywoławczy, sprowadziłem odpowiednią osobę na kanał 21. Okazało się, że jest potrzeba przekazania informacji do Krakowa z Zakopanego. Najzabawniejsze było to, że Zakopane słyszało Kraków, ale Kraków nie słyszał Zakopanego.
Więc zawołałem w stronę Zakopanego:
- Zakopane podaj informacje, ja przekaże do Krakowa.
Przez 20 minut przekazywałem wiadomości do Krakowa, to była jedna historia z radia CB. Podobnych historii było wiele. Zdarzało się także, że prowadziłem mobile do innych miejscowości. Zawsze coś się działo na kanałach CB radia, poznawałem różnych ludzi o różnych zawodach. Miedzy innymi miałem koleżankę o wywołaniu De zeta, która była swoistym ratownikiem drogowym. Mając silniejszą stacje pomagała kierowcom, w różnych sytuacjach drogowych.
W jednej z takich akcji, ja również brałem udział. Chodziło o informacje na kanale 19-tym, że w Mogilanach na zakopiance w stronę Krakowa leży koparka.
Natychmiast zacząłem wołać koleżankę:
- De zetka zgłoś się dla Dynamit.
- Dynamit, co się dzieje, czyżbyś kogoś wysadził w powietrze- usłyszałem głos koleżanki.
- Ja, nikogo nie wysadziłem w powietrze. Ale mobil przewożący koparkę, zgubił ją na pasie do Krakowa. Teraz leży koło wiaduktu w Mogilanach.    
- Okay, trzeba poinformować innych kierowców, aby uważali na zakopiance w stronę Krakowa. Chodź na 19-tkę – odpowiedziała De zeta.
Obydwoje przeszliśmy na kanał 19-ty, i ostrzegaliśmy kierowców o zagrożeniu. W tym miejscu chciałem wyjaśnić, że na Cb-radiu były szybkie kanały. I tak, kanał 9 to był ratowniczy. Można było zawołać policje, a kanał 19-ty był przeznaczony dla kierowców.
Obecnie to chyba tylko, kanał 19 –ty istnieje.
Okazało się, że kierowca przewożący koparkę na lawecie, nie zauważył, że koparka ma za wysoko podniesioną łyżkę. Podjeżdżając pod wiadukt w Mogilanach, zahaczył tą łyżką o wiadukt, wskutek czego koparka spadła z lawety. Dodam jeszcze od siebie, że ten wypadek był jak, jeszcze nie było nowego wiaduktu w Mogilanach.
Oj, Było wesoło, każdy coś miał do powiedzenia na CB-radiu. Ludzie byli bliżej siebie, spotykali się na różnych ogniskach radiowych i imprezach. A teraz jest Internet, komórki, wszelakie komunikatory internetowe, i drętwota w kontaktach międzyludzkich.

Dziękuję, przechodzę na odbiór. 

OD LAMPY DO SDR-a

Moja  przygoda z radiem, zaczęła się tradycyjnie od zwykłego lampowego radia. Pamiętam jego wygląd, duże drewniane pudło z białymi gałkami i klawiszami. Była jeszcze duża skala, na której były naniesione dziwne cyfry i nazwy stolic. Lubiłem siedzieć przy tym radiu  kręcić gałkami i naciskać klawisze, wszystko było w porządku do czasu gdy ruszałem gałką i pojawiały się różne piski, trzaski bulgotanie i ten dziwny rytmiczny dźwięk. Nie wiedziałem co się dzieje myślałem, że radio się zepsuło gdy ruszyłem gałką to wszystko wracało do normy. Czas leciał nie ubłagalnie do przodu, ja zdobyłem w szkole  odpowiednią wiedzę, i radio  nie było  mi już obce.
W domach pojawiały się już radia tranzystorowe, nadchodziła era półprzewodników w technice radiowej i nie tylko. Radio lampowe teraz służyło jako mebel, zostało zastąpione odbiornikiem tranzystorowym.   
Ciekawość moja do radia skłoniła mnie, do wstąpienia w szeregi krótkofalowców. Jako pomoc z klubu, otrzymałem radiostacje lampową RBM 1, która służyła mi jako odbiornik nasłuchowy. W ten sposób stałem się nasłuchowcem, prowadziłem nasłuch stacji amatorskich, miałem dziennik w którym zapisywałem usłyszane stacje. Równocześnie uczyłem się alfabetu Mors’a i poznawałem tajniki elektroniki.











Po jakimś czasie, moja radiostacja została zastąpiona inną radiostacja do prowadzenia nasłuchu. Była to radiostacja Wołna, także lampowa kiedyś wykorzystywana w marynarce wojennej lub w sztabach wojskowych.














W stanie wojennym musiałem zdać cały sprzęt, łącznie z jednokanałowymi radiotelefonami na uwczesną Milicje.
Po przemianach polityczno- gospodarczych, odzyskałem swój sprzęt ale już nie wróciłem na fale eteru jako nasłuchowiec. Moją uwagę zwróciłem w stronę komputerów, które wchodziły w życie coraz bardziej jako maszyny do gier. Stawały się doskonalsze.
Radykalna zmiana nastąpiła w latach 90-tych, gdy pojawiło się CB-radio w naszym kraju. Bardzo szybko, stało się środkiem łączności dla zwykłego  Kowalskiego. Ponownie odezwał się we mnie zew radia, tym razem jako nadawca. Zakupiłem CB-radio Onwe, na której prowadziłem dość dalekie łączności. 










   To było coś innego, niż pasma amatorskie na których panował porządek. Na CB-radiu panowały inne zasady prowadzenia łączności, doświadczenie bycia nasłuchowcem dało pozytywne efekty. Z czasem nabyłem wprawy, często brałem udział w przekazywaniu informacji jako stacja przekaźnikowa. Powstawały kluby radiowe CB, które specjalizowały się w dalekich  łącznościach tak zwanych DX-ach. Po jakimś czasie ja również zmieniłem swój sprzęt na lepszy, pojawił się u mnie na biurku Prezydent Lincoln, radio typowo krótkofalarskie  długo na niego czekałem. 











   To było coś, prawdziwa legenda wśród radyjek. Dzięki niemu mogłem poczuć się jak prawdziwy krótkofalowiec, chociaż działałem tylko na paśmie CB  to i tak miałem swoje sukcesy. No ale CB-radio padło, ustępując miejsca telefonii  komórkowej i Internetowi. Internet wchodził dużym przebojem pod strzechy stał się podstawowym narzędziem pracy i rozrywki. Całkiem nowa technologia dawała większe możliwości, ludzie którzy byli na CB-radiu znikali z eteru zamieniając radio na Internet, robiła się pustka na kanałach aż nastała cisza. Ja również przerzuciłem się na Internet, ale żyłka radiowa została co jakiś czas wyszukiwałem w Internecie informacji na temat krótkofalarstwa. Pewnego wieczoru, zdałem sobie sprawę, że jestem zwykłym zjadaczem chleba. Siedzę całymi dniami w Internecie, rozmawiając na komunikatorze GG pozbawiony swojego JA.
    Nie ma żadnego wysiłku, który mi dawało radio bo zawsze coś trzeba było poprawić, albo dostroić radio do żądanej stacji.  
               
          W ten sposób byłem, kimś wyjątkowym radio mnie wyróżniało tak jak posiadacza motocykla Harley. Postanowiłem, że nie będę takim zwykłym człekiem , który jest przyklejony do monitora i nie widzi realnego świata po za wirtualnym. Lata leciały, technologia komputerowa szła do przodu. Internet stawał się coraz doskonalszy, w moich poszukiwaniach informacji na temat krótkofalarstwa też odkryłem coś całkiem nowego. 
          Wyczytałem, że gdzieś na świecie istnieją odbiorniki sieciowe, które pozwalają na prowadzenie nasłuchu na pasmach krótkofalarskich. Zacząłem drążyć temat, aż do dnia dzisiejszego. Obecnie ponownie uruchomiłem swojego Lincolna wraz z przystawką, która pozwala mi na odbór pasm krótkofalowych. To mi jednak nie wystarczyło, zainteresowałem się taką technologią jak SDR. Jest to podobno technologia wojskowa, tak jak kiedyś był Internet.
Na czym to polega?
   Powiem krótko, jest to radio sterowane komputerowo. Czyli kupujemy odpowiednie urządzenie zwane szerokopasmowym odbiornikiem, instalujemy odpowiednie oprogramowanie no i mamy super radio nasłuchowe, które daję nam nieograniczone możliwości. 
   Jak zwykle bywa z nową technologią, taki szerokopasmowy odbiornik sporo kosztuje. Chciałem spróbować tej technologii, ale cena jest dość wysoka, więc szperałem po Internecie w tym kierunku.
Znalazłem sposób zrobienia sobie takiego szerokopasmowego odbiornika, chociaż nie jest to co oferuje prawdziwy odbiornik. 
   Przemaglowałem wszelkie możliwe opisy, nawet te zagraniczne w j, angielskim obejrzałem kilkanaście filmików na ten temat. Zafascynowało mnie to totalnie, potrzebowałem tylko zwykłego tunera radiowo -telewizyjnego DVB-T USB, który podłącza się do komputera i można sobie  oglądać telewizje w komputerze. Mając już taki tuner DVB-T USB, przetestowałem go jako odbiornik telewizyjny. Należy tu wspomną, że mowa tu jest o naziemnej cyfrowej telewizji cyfrowym radiu DAB+, które nie dawno zostało uruchomione. Z radiem nie było problemu, telewizja też mi chodziła chociaż jak był słaby sygnał to nic z tego, no ale coś się tam ruszało. Nadszedł czas, aby ten tuner posłużył mi jako szerokopasmowy odbiornik. W Internecie poszukałem odpowiedniego oprogramowania, i testowałem ten tuner. Zajęło mi to sporo czasu, popełniłem kilka błędów które mnie jeszcze bardziej motywowały do działania. W końcu udało mi się go uruchomić jako mój własny SDR. Posmakowałem tej nowej technologii, jest to fajna zabawa. Jako wsparcia, używałem tak zwanych Websdr są to internetowe odbiorniki budowane przez kluby krótkofalarskie. Jest to ogólnodostępne, dla zainteresowanych krótkofalarstwem.  Coś takiego można wykorzystać do monitorowania pasm amatorskich. Nie należy wykorzystywać takiego Websdr-a do prowadzenia nasłuchu, ponieważ w różnych częściach kraju mogą występować różne warunki propagacyjne.
Takie Websdr-y, istnieją na całym świecie.
Może kiedyś uda mi się kupić, szerokopasmowy odbiornik SDR. Puki co, cieszę się tym co mam. W ten sposób, od lampowego radia przeskoczyłem  na technologie SDR. Jeszcze muszę pokonać technologie SDM, a  to już jest inna historia.               
Poniżej na zdjęciu widać, mój pracujący SDR
 



























ZIMOWA PRACA

Tak wygląda zima z mojego okna. Ta pora roku nie sprzyja mi, w działaniach garażowych gdzie mam nieograniczone możliwości majsterkowania. 
 Tam mogę się wyżywa, i realizować swoje dziwne projekty.

Nie zawiesiłem moich działań, po mimo zimy ten czas wykorzystałem do wykonania zasilacza. Potrzebuje go w garażu do zasilania, miniaturowej wiertarki.







Pierwsze, co musiałem zrobić, to rozmontować stary zasilacz, który był w garażu. Kilka lat mi służył, ale był za słaby do moich celów.

Po rozmontowaniu zasilacza, została mi tylko obudowa, wyłącznik, transformator i trochu kabli.









W swoich zbiorach książkowych, wyszukałem odpowiedni schemat ideowy odpowiedniego zasilacza. Schemat ideowy jest to po prostu rysunek działania danego urządzenia, gdzie mamy zaznaczone wszystkie elementy składowe urządzenia. Podane są także wartości podzespołów, wchodzące w skład urządzenia. ( W tym przypadku mojego zasilacza) Są też narysowane wszystkie połączenia, aby to urządzenie poprawnie działało. Wybrałem prosty schemat zasilacza, z możliwością rozbudowy lub zmiany parametrów.
Następnie skompletowałem wszystkie potrzebne podzespoły, które wchodziły w skład tego zasilacza.
Przyszła kolej na wykonanie płytki, na której będą się znajdowały te podzespoły i połączenia między nimi.
Do wykonania takiej płytki, służy laminat epoksydowy jest to twardy materiał powleczony z jednej strony, bardzo cienką warstwą miedzi. Miedz przewodzi prąd, więc doskonale się nadaje na wykonanie połączeń. Na tym opiera się cała współczesna elektronika łącznie z komputerami.
Zanim zaczniemy projektować połączenia miedzy elementami, dobrze jest mieć już przygotowane podzespoły składowe, aby znać rozmiar tych podzespołów.
Docinamy sobie potrzebną płytkę, tak, aby wszystkie podzespoły nam się zmieściły na niej. Nie jest to twarda reguła, ponieważ są urządzenia, w których są duże podzespoły i mogą być montowane po za płytką. W takim przypadku, na płytce zaznaczamy miejsce gdzie taki element, ma być podłączony do układu elektronicznego.
Jak mamy dociętą płytkę, należy ją wyczyścić drobniutkim papierem ściernym, aby pozbawić warstwę miedzianą wszelkich zanieczyszczeń w tym także tłuszczu. Po wyczyszczeniu płytki, ona powinna błyszczeć.
Mając taką przygotowaną płytkę, przystąpiłem do projektowania połączeń. Do tego celu wykorzystałem kartkę papieru w kratkę, odrysowałem dokładnie  wymiary płytki i nanosiłem punkty w których mają być elementy. Taki rysunek połączeń, wykonywałem tak jak w odbiciu lustrzanym.  Pamiętając o wszelkich szczegółach, które są na schemacie ideowym. Po naniesieniu punktów lutowniczych, rysowałem połączenia miedzy elementami według schematu.
Musiałem także pamiętać, aby linie się nie krzyżowały. W moim przypadku, aż tak bardzo nie musiałem uważać, bo miałem bardzo prosty schemat. Jedynie na co musiałem zwracać uwagę, to na wyprowadzenia nóżek tranzystorów i kondensatorów.
Po narysowaniu wszystkich połączeń, jeszcze raz sprawdzeniu wszystkiego. Przyszedł czas, na naniesienie tego rysunku na płytkę laminatu po stronie miedzianej. Do tego celu, użyłem kalki biurowej aby ten rysunek odbić na płytce. Tak odbity rysunek na płytce, musiałem ponownie pomalować pisakiem kwasoodpornym .Po przygotowaniu płytki z rysunkiem, nadszedł moment kąpieli w kwasie. Odpowiednio przygotowany kwas, wlewam do plastykowego pudełka i zanurzam płytkę. Co do kwasu, to jest to chlorek żelaza, specjalny kwas do tego celu.  Przy pracy z tym kwasem, należy zachować ostrożność. Kwas ten jest żrącą substancją, nie jest mocny lecz trzeba uważać na oczy żeby nie zachlapać, i chronić biurko oraz ręce. Podczas trawienia, nie należy go wlewać do metalowych pojemników (kuwet). Taka operacja z kwasem, nazywa się trawieniem płytki.
Jak widać na zdjęciu, kwas usuwa miedz nie zamalowaną, a te miejsca zamalowane zostają. Trawienie trwa około godziny, jest to powolny proces zależny jest od kwasu i od rysunku. Jeśli rysunek połączeń jest gęsty, to kwas ma mniej miedzi do usunięcia.

Po operacji kwasowej, wystarczy umyć płytkę, w ciepłej wodzie aby usunąć kwas z płytki. Następny krokiem jest, usunięcie śladów pisaka kwasoodpornego. Można to zrobić przy pomocy silnego spirytusu, lub też drobnego papieru ściernego. Po tych wszystkich czynnościach, sprawdzamy czy wszystko jest w porządku. 




Tak wygląda wytrawiona płytka. Nie  jest to profesjonalne wykonanie, ponieważ użyłem cienkiego pisaka do malowania. W takim przypadku, używa się grubego pisaka kwasoodpornego do malowania. Wtenczas wszystkie ścieżki wychodzą ładniej.

Przed wlutowaniem podzespołów.
Należy dokładnie sprawdzić punkty , w których nie powinno być połączeń, sprawdzamy to przy pomocy miernika.  Teraz tylko wywierciłem otworki w miejscach,  gdzie mają być podzespoły i zmontowałem cały zasilacz.

Tak wygląda zmontowany zasilacz, bez okablowania.



Zanim wpakowałem zasilacz do obudowy, musiałem go sprawdzić czy działa poprawnie.
Po wykonaniu testu, wmontowałem zasilacz do metalowej obudowy. Tu także trzeba uważać aby nie wykonać przypadkowych zwarć zasilacza z obudową.





Poniżej gotowy zasilacz, do użytku napięcie wyjściowe  13,8 V/ 2 A wystarczający do moich celów.

Ktoś może powiedzieć, że mogłem sobie kupić taki zasilacz gotowy, bez męczenia się z budową. Ja jednak wychodzę z takiego założenia,że skoro mogę sobie sam zbudować taki zasilacz. To nie ma problemu, a pieniądze za które mogłem kupić zasilacz mogę przeznaczyć na coś  innego.  A po za tym, zbudowany zasilacz samodzielnie znam od podszewki i daje większą satysfakcje.   




Na zakończenie prezentuje inny zasilacz, który wykonałem też samodzielnie.
Jest to zasilacz robiony, pod CB-radio o dużej mocy służył mi długo. 








W tym zasilaczu wszystkie podzespoły są prawie na płytce po za tranzystorem mocy, który musi być zainstalowany na radiatorze. Tranzystor ten, wydziela dość duże ciepło przy dużym poborze prądu, więc musi być zamontowany na radiatorze. Radiator ten, zwiększa powierzchnie tranzystora i przez to ma lepsze odprowadzenie ciepła do otoczenia. Radiatorem tym może być obudowa zasilacza, lub specjalny żebrowany radiator kupiony w sklepie. Specjalnie przeznaczony do tego celu. W obu przypadkach, tranzystor musi być, odizolowany od obudowy na specjalnych podkładkach.









Na tym zdjęciu widać wytrawione ścieżki,   a także punkty w których ma być podłączony tranzystor  dużej mocy.



Zasilacz ten, jest zbudowany na układzie stabilizacyjnym. Stabilizator również wyposażyłem w radiator, jest to zwykła blacha aluminiowa . Służyła w innym urządzeniu jako uchwyt, idealnie nadawała się do zastosowania w tym zasilaczu do odprowadzenia ciepła, które może wystąpić przy dużym poborze prądu.